Ostatnie posty


Odpowiednie przygotowanie powierzchni lakieru pod wosk czy powłokę jest kluczowym etapem zabezpieczenia lakieru, często ważniejszym nawet niż sama aplikacja. Na nieodpowiednio przygotowanej powierzchni wosk lub powłoka nie poleżą tak długo jak powinny, możemy także nie osiągnąć takiej śliskości lakieru jak oczekujemy.

O odpowiednim przygotowaniu lakieru, zarówno przed powłoką jak i przed woskiem pisałam już wcześniej. Znajdziecie to w tych artykułach. Proces jest w obu przypadkach bardzo zbliżony, jednak przed powłoką przeprowadzamy zawsze korektę lakieru, aby usunąć jak najwięcej rys, które mogłoby się uwidocznić po aplikacji powłoki. Przed woskiem nie ma takiej konieczności, ale powinniśmy użyć cleanera do lakieru.


Co nam daje cleaner do lakieru?


Cleaner przypomina trochę pastę polerską, może mieć właściwości ścierne, ale nie musi, może działać tylko chemicznie. Ma on za zadanie przede wszystkim gruntownie oczyścić lakier, ściągając z niego niewidoczne dla oka zanieczyszczenia. Cleaner może mieć również dodatki wypełniające, mające za zadanie podbić look. Jednak dziś skupimy się na produkcie, który ma za zadanie przede wszystkim oczyścić lakier.

Fireball Paintwork Cleaner to nietypowy produkt na naszym rynku. Jest to cleaner dedykowany do oczyszczenia lakieru przed powłoką ceramiczną i ma za zadanie przedłużyć jej trwałość. Jego zadaniem jest dokładne oczyszczenie porów lakieru ze wszelkich zanieczyszczeń takich jak pozostałości wosków, past polerskich, kleju po folii - zabrudzeń niewidocznych gołym okiem.

Według producenta zawiera tak zwany nano puder, którego cząsteczki oczyszczają pory lakieru nie posiadając właściwości ściernych. Dzięki temu możemy mieć pewność, że lakier na pewno został należycie przygotowany.

Sposób jego użycia jest dosyć nietypowy, ponieważ używamy go na mokrą powierzchnię i wypracowujemy ręcznie. Większość cleanerów jest przeznaczona zarówno do ręcznego jak i maszynowego stosowania i jest używana na suchy lakier. Jak dokładnie przebiega jego aplikacja? Proces ten będzie wyglądał różnie w zależności od tego przy będziemy stosować go przed powłoką czy przed woskiem.


Przygotowanie lakieru przed woskiem


Musimy umyć samochód i oczyścić go dokładnie ze wszystkich osadów (czyli przeprowadzamy dekontaminację, o której przeczytacie tutaj). Następnie na mokrej powierzchni wypracowujemy produkt aplikatorem kolistymi ruchami. Używamy miękkiego aplikatora z gąbki lub mikrofibry, takiego jak używamy do aplikacji wosku. Ja nie wypracowywałam go jakoś szczególnie długo, parę ruchów w jednym miejscu i przechodziłam dalej.

Następnie, jak już zrobimy cały samochód, musimy go ponownie umyć szamponem, aby usunąć resztki produktu z lakieru. Spłukujemy i możemy wycierać.

Produkt momentalnie zabija hydrofobowość na lakierze. Wystarczy poświęcić dosłownie minutę czy dwie na element i po ponownym spłukaniu mamy jednolitą taflę wody na lakierze. Coś czuję, że bardzo często przyda mi się on przy testach produktów do lakieru, bo często po przepolerowaniu finishem i odłuszczeniu powierzchni woda dalej bardzo dobrze spływa z lakieru. Tutaj wystarczy dosłownie parę ruchów i mamy jałową powierzchnię.

Po szybkim przejechaniu aplikatorem powierzchnia lakieru robi się o wiele bardziej gładka, a jak trochę dłużej popracujemy z produktem to czuć po ręką jak jałowa się staje. Produkt z oczyszczaniem radzi sobie naprawdę rewelacyjnie.



Produkt w tej postaci jest naprawdę bardzo wygodny w użyciu. Bardzo mi się podoba, że możemy w 100% przygotować lakieru już podczas mycia. Musimy co prawda umyć samochód drugi raz po aplikacji, jednak tradycyjny cleaner również musimy zetrzeć z lakieru, a często także odtłuścić powierzchnię. A nie wszystkie cleanery się dobrze i bezproblemowo docierają, przy niektórych trzeba się trochę napracować.

A w tym przypadku wycieramy lakier, czekamy aż doschnie i możemy od razu aplikować wosk. Oczywiście jeśli chcemy możemy również odtłuścić lakier dodatkowo lakieru. Jednak ja uważam, że nie jest to aż tak niezbędny etap. Możemy zastosować dobry szampon odtłuszczający do ostatniego mycia i dodatkowe odtłuszczenie sobie odpuścić. Nie jestem za tym, aby nie wiadomo jak chuchać i dmuchać na lakier przed aplikacją wosku. To tylko wosk, za parę miesięcy i tak go już na lakierze nie będzie. Myślę, że odpowiednia dekontaminacja, cleaner i szampon odtłuszczający robią już odpowiednią robotę, żeby przygotować lakier.


Przygotowanie lakieru przed powłoką


Jeśli chcemy zastosować Paintwork Cleanera przed aplikacją powłoki proces ten przebiegać będzie trochę inaczej.

Myjemy i przygotowujemy samochód do korekty tak jak zawsze, czyli dokładne mycie, zakamarki, dekontaminacja itp. Robimy korektę lakieru. Myjemy samochód, aby pozbyć się pozostałości pyłu i pasty. I w tym momencie stosujemy Paintwork Cleaner, aby pozbyć się z porów lakieru pozostałości po pastach polerskich. Myjemy samochód szamponem jeszcze raz, osuszamy, odtłuszczamy i aplikujemy powłokę.

Proces nam się trochę wydłuża o dodatkowy etap. Jednak jeśli faktycznie ma po poprawić żywotność powłoki to czemu nie. Jest to zabezpieczenie lakieru na długi okres, więc jeśli dokładając pół godziny roboty, możemy sprawić, że poleży parę miesięcy dłużej to myślę, że warto ten czas poświęcić.

Nie mam aktualnie w planach aplikacji żadnej powłoki, ale jeśli się trafi, na pewno sprawdzę czy produkt faktycznie poprawia trwałość powłoki, bo bardzo mnie to ciekawi. Jednak zdecydowanie jest to bardziej długodystansowy test, dlatego na efekty będziecie musieli trochę poczekać.



Czyszczenie plastików to jedna z prostszych czynności detailingowych, nie wymagająca posiadania drogiej chemii czy sprzętu. Jednak niezbędna, aby zachować czyste wnętrze w samochodzie. Jeśli myślicie, że wytarcie kurzu wystarczy, to jesteście w błędzie, bo w ten sposób zbieramy tylko powierzchowny brud.

Co będzie mam potrzebne?
APC w średnim lub lekkim stężeniu
Szczoteczka
Pędzelek
Kilka mikrofibr
Dressing do plastików
Aplikator z mikrofibry

Co może się przydać ale nie jest konieczne:
Odkurzacz na sucho-mokro
Sprężone powietrze
Magiczna gąbka


Kolejność czyszczenia

Czyszczeniem plastików zajmujemy się po odkurzeniu samochodu. Jeśli mamy końcówkę z włosiem do odkurzacza, warto również odkurzyć szczeliny w desce oraz tunel środkowy z kurzu i zabrudzeń.

Przy czyszczeniu plastików warto podzielić sobie samochód na sekcje, aby niczego po drodze nie pominąć. Ja z reguły zaczynam o miejsca kierowcy i czyszczę pół deski, tunel środkowy, plastiki przy fotelu, na progach, daszek przeciwsłoneczny, pedały gazu i hamulca, uszczelkę drzwi oraz same drzwi. Następnie przechodzę dalej. Kolejność jest dowolna, ale warto ustalić sobie jakiś schemat, aby nic nie pominąć.

Czyszczenie zaczynamy od większych płaskich powierzchni, do których mamy dobry dostęp. Używamy do tego szczoteczki. Szczeliny, kratki nawiewu i inne trudno dostępne miejsca czyszczę na pomocą pędzelka. Z reguły jeden rozmiar pędzelka wystarcza mi do wszystkich zakamarków. Jeśli chcecie kupić tylko jeden rozmiar pędzla do wnętrza to polecam Wam jakiś mniejszy (u mnie idealnie sprawdza się Valet Pro mini).

APC nanosimy najlepiej bezpośrednio na szczoteczkę, aby nie zaprószać wyczyszczonych już powierzchni i unikać zaschnięcia produktu na plastikach. Uważamy także bardzo, aby płyn nigdzie mam się nie zlał w postaci strużki i nie zaschnął, bo może powstać trudny do usunięcia zaciek.

Po wyczyszczeniu powierzchni wycieramy ją za pomocą mikrofibry. Możemy użyć do tego wilgotnej mikrofibry, która będziemy płukać co jakiś czas w wodzie. Wtedy jedna warto dodatkowo przetrzeć powierzchnię suchą mikrofibra, aby zobaczyć czy powierzchnia dobrze się wyczyściła. Możemy również wycierać produkt od razu suchą fibrą, wtedy jednak będziemy potrzebować ich kilka sztuk.



Perfekcyjnie czyste wnętrze

Jeśli chcemy mieć perfekcyjnie wyczyszczone plastiki nasza zmorą będą wszystkie szczeliny i zakamarki. Oprócz dokładnego wyczyszczenia ich powinniśmy zadbać również, aby je dobrze osuszyć. Jeśli woda zleje nam się do takiego miejsca, to po wyschnięciu prawdopodobnie zostanie tam brud. Do osuszania możemy użyć mikrofibry, jednak bardzo pomocne może się okazać sprężone powietrze, dzięki niemu wydmuchamy wodę ze szczelin i możemy ja wtedy wytrzeć fibrą.

Przy niektórych bardzo zabrudzonych zakamarkach, albo jak nie mamy dostępu do kompresora, przydatny może okazać się również odkurzacz na sucho-mokro. Możemy go użyć to wciągnięcia wody i zabrudzeń po czyszczeniu na przykład z zakamarków tunelu, cupholdera czy kieszeni drzwi. Uważając żeby nie porysować plastików możemy również wyciągnąć wodę ze wszystkich szczelin, kratek nawiewu itp.


Trudne zabrudzenia na plastikach

W przypadku trudnych zabrudzeń, mamy dwie możliwości. Możemy użyć mocniejszego stężenia APC albo szczoteczki z twardszym włosiem. Użycie mocniejszego APC może być konieczne w przypadku bardzo brudnych jasnych plastików wnętrza. Przy twardych szczoteczkach zawsze warto sprawdzić, czy nie uszkodzą nam one powierzchni.

W przypadku niektórych zabrudzeń niezwykle pomocna może okazać się magiczna gąbka. Dobrze radzi sobie z wtartym brudem, np. od butów na progach i dołach drzwi. Nanosimy wtedy APC na gąbkę i czyścimy miejscowo, a na koniec wycieramy mikrofibrą. Zresztą magiczna gąbka ma wiele innych zastosowań, o których możecie dowiedzieć się z artykułu - Magiczna gąbka - praktyczne zastosowania.



Zabezpieczenie plastików

Gdy już mamy wyczyszczone i suche plastiki, możemy przystąpić do zabezpieczenia ich przed czynnikami zewnętrznymi. Używamy do tego dressingu do plastików wnętrza.

Zadania dressingu:
Odżywienie plastików, nadanie im ładnego wyglądu
Zamaskowanie drobnych rysek i zmatowień plastiku
Zabezpieczenie przed działaniem promieni UV
Zabezpieczenie przed wnikaniem zabrudzeń
Ułatwienie późniejszego czyszczenia
Stworzenie antystatycznej powłoki, która nie będzie przyciągać kurzu

Zadań dressingu jest wiele, jednak warto wiedzieć, że nie każdy produkt może spełnić je wszystkie. Na rynku mamy wiele produktów o różnym działaniu. Są dressingi, które mocno nabłyszczają i przyciemniają deskę, maskując jednocześnie drobne uszkodzenia, są takie które dają miły dla oka, satynowy efekt. Niektóre tylko zabezpieczają i są praktycznie niewidoczne po aplikacji.

Jednak zdecydowanie warto po takim gruntownym czyszczeniu dressing nałożyć.



Jak aplikować dressing do plastików?

Dressing nakładamy aplikatorem z mikrofibry. Nanosimy produkt na aplikator i rozprowadzamy po wszystkich plastikach wnętrza. Nigdy nie nanosimy dressingu na pedały gazu, sprzęgła czy hamulca, ponieważ ich powierzchnia może stać się wtedy bardziej śliska, a tego ze względu na bezpieczeństwo, nie chcemy. Wystarczy nie dobrze wyczyścić.

Jeśli zastosujemy mocno przyciemniajacy dressing koniecznie będzie dokładne rozprowadzanie go, ponieważ wszystkie miejsca w które nie dojedziemy aplikatorem będą widoczne. Mogą w tym pomóc piankowe aplikatory (patrz pierwszy z lewej na zdjęciu poniżej).

Ale sprzedam Wam mój patent jak to zrobić szybciej. Bierzemy pędzelek z miękkim i gęstym włosiem, u mnie pędzel od malowania drewna z marketu, ciężko mi znaleźć odpowiednik detailingowy, który sprawdził by się równie dobrze. Może WorkStuff Albino mógłby się nadawać, ale szkoda takiego drogiego pędzla do dressingu. Nanosimy niewielką ilość dressingu na pędzelek, wcieramy we włosie ( na przykład pocierając o aplikator), a następnie nanosimy na trudno dostępne miejsca. Minusem ten metody jest duża ilość produktu, która nanosimy, więc koniecznie jest dotarcie mikrofibra. Jednak i tak jest o wiele szybsza niż gdybyśmy próbowali zrobić to aplikatorem.

Niektóre dressingi mogą wymagać dodatkowego dotarcia mikrofibrą pod koniec aplikacji. Może wtedy zmienić się lekko efekt wizualny na plastikach (np. błyszcząca powierzchnia może stać się bardziej satynowa). Jest to z reguły konieczne przy gładkich plastikach, bez żadnej struktury. Jeśli jednak wyglądają one dobrze, nie widzimy żadnych smug, można pominąć ten etap.



Podsumowanie

Tak wygląda cały proces detailingowego czyszczenia deski rozdzielczej i innych elementów plastikowych we wnętrzu. Warto co jakiś czas powtarzać ten zabieg. Jak często? To już wszystko zależy od tego jak użytkujecie samochód i jakie macie wymagania w stosunku do czystości.

U siebie w samochodzie nie czyszczę w ten sposób nie częściej niż dwa razy do roku, ale mam kabriolet, który dość szybko się brudzi. Znowu u Marka, czyli w roboczym aucie mechanika, raz na 2-3 miesiące to jest konieczność. Myślę, że w normalnie użytkowanym samochodzie może to być nawet raz w roku.

Najlepiej byłoby w ten sposób czyścić wnętrze za każdym razem jak chcemy nałożyć dressing. Jednak jest to czasochłonne, dlatego możemy przetrzeć plastiki mikrofibra z APC i po wyschnięciu aplikować zabezpieczenie. Warto jednak wziąć pod uwagę, ze może to osłabić trwałość dressingu.

Do bieżącej pielęgnacji możemy użyć quick detailera do wnętrza. A jeśli nie chcemy kupować kolejnego preparatu, równie dobrze sprawdzi się sucha i wilgotna mikrofibra oraz jakieś ewentualnie jakieś lekkie stężenie APC na najbrudniejsze elementy typu progi.

Powiedzcie mi, jak często tak gruntownie czyścicie wnętrze w swoim samochodzie? Może nigdy tego jeszcze nie robiliście? Wygospodarujcie sobie kiedyś jakieś wolne popołudnie, aby doprowadzić swój samochód do porządku :) Chociaż wiem, że na swój samochód często brakuje czasu. Moje bieżące sprzątanie, razem z odkurzaniem i myciem szyb trwa średnio jakieś 15 minut.
Kto z Was uczestniczył w Warsaw Moto Show? Jak wrażenia? My tak szczerze strasznie jesteśmy rozczarowani tą imprezą i gdyby nie konferencja detailingowa organizowana przez Sonaxa to uznalibyśmy, że ten wyjazd to stracony czas i pieniądze.

Myślę że organizatorzy chcąc w jakiś sposób podnieść poziom imprezy, podnosząc ceny i to zarówno dla dla uczestników jak i dla wystawców, strzelili sobie w kolano. Większość osób z którymi rozmawiałam narzekała na poziom imprezy i na to że nic ciekawego się nie dzieje. Ponoć wystawców detailigowych było o wiele mniej niż w roku poprzednim. Żałuję, że nie miałam okazji uczestniczyć rok temu (zepsuł nam się samochód w drodze na targi...).



Choć z drugiej strony zastanawiam się czy nie jest to spowodowane przede wszystkim tym, że już sporo tych imprez motoryzacyjnych odwiedziliśmy i coraz trudniej sprostać naszym wymaganiom. Jednak targi to zawsze świetna okazja, aby spotkać się i porozmawiać z wieloma ludźmi z branży, co w dużym stopniu także uratowało nasz wyjazd.

Strefa tuningowa to była totalna porażka, większość samochodów nawet nie była zglebiona, prawie wszystkie stały na seryjnych felgach i miały bardzo zajechany lakier. Naprawdę, wypolerowane samochody można by policzyć na palcach jednej ręki. A według mnie to podstawa jeśli chcemy się gdzieś wystawiać. 



A jeśli chodzi o konferencje detailingowa Detale Wiedzy, Praktyki i Biznesu to najbardziej spodobało mi się dwa wystąpienia, które były bardzo konkretne i rzeczowe. Można było dowiedzieć się z nich sporo ciekawych niuansów.

Na pierwszym wykładzie prowadzonym przez Marcina Górskiego mogliśmy się dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy na temat chemii czyszczącej. Tego w jaki sposób działa i dlaczego działa i co może zawierać. A także co różni woski i powłoki i w jaki sposób zabezpieczają one lakier.

Super dawka wiedzy, którą tak naprawdę bardzo ciężko zdobyć u nas w Polsce. Mało kto mówi o takich kwestiach technicznych. Mnie bardzo takie rzeczy interesują, dlaczego coś działa, jak coś działa, jakie substancje występują w kosmetykach samochodowych i w jaki sposób wpływają one na ich działanie. Dlatego słuchałam z zapartych tchem.

Druga warta uwagi prezentacja to wykład Pawła Nowickiego. Przedstawił on trudne przypadki na lakierze takie jak usuwanie water spotów, ptasich odchodów i owadów.

Ze względu na to, że lakier nie ma jednolitej struktury, jego budowa przypomina bardziej gąbkę, zabrudzenia tego typu wnikają w głąb lakieru i nawet jeśli usuniemy je powierzchownie, to po wygrzaniu promiennikiem albo wyjechaniu na słońce mogą ponownie się pojawić. I to nawet wielokrotnie. Dlatego to bardzo problematyczna kwestia.

Przypomniało mi się wiele przypadków, kiedy miałam problem z usunięciem water spotów z powłoki. Co prawda zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli zostały one tylko powierzchownie usunięte to mogą pojawić się ponownie, ale wtedy nie połączyłam tych faktów. A możliwe, że to właśnie tutaj był problem.

Jednak zdecydowanie najgorszym przypadkiem są owady, Paweł Nowicki wspominał że zdarzały się przypadki, że wielokrotnie wygrzewali powierzchnię i ponownie je usuwali, a one i tak znowu się pojawiały. To chyba najbardziej problematyczna kwestia, bo z jednej strony, mamy ogrom pracy jaki musimy wykonać, żeby usunąć owady, a i tak może nie wyjść idealnie. Z drugiej strony zdarzają się sytuacje, gdy klienci odbierający samochód po korekcie na którym zostały ślady po owadach mają pretensje, że samochód nie został nawet dobrze umyty! I bardzo trudno jest im wytłumaczyć jak sprawa naprawdę wygląda.

Zastanawia mnie kwestia, czy dedykowane produkty mające za zadanie oczyścić pory lakieru mogłyby w jakiś sposób przyśpieszyć proces wyciągania zabrudzeń z lakieru. Są produkty, cleanery do lakieru, które ma poziomie chemicznym mają usunąć zanieczyszczenia z porów lakieru (np. Fireball Paintwork Cleaner, który ostatnio testuję). Co prawda ciężko mi uwierzyć, że są one w stanie wyczyścić lakier na całej jego grubości, pewnie działają raczej powierzchownie, ale może mogłyby one w jakiś sposób ten proces przyśpieszyć.

Myślę że to ta konferencja to super inicjatywa, żeby przekazać profesjonalną wiedzę dla detailerów, ponieważ mało kto skupia się na takich tematach. Najczęściej przedstawia się ogólnodostępną wiedzę, która interesuje głównie osoby początkujące. Dlatego na pewnym etapie ciężko dowiedzieć się czegoś nowego. Jednak grono profesjonalnych detailerów coraz bardziej się powiększa, dlatego liczę na to, że tego typu wydarzeń będzie w Polsce coraz więcej.

Uczestniczyliście w konferencji? Uważacie, że tego typu wydarzeń powinno być więcej?
Dziś mam dla Was testy dwóch produktów do zabezpieczenia powierzchni w samochodzie. Dressingu do opon oraz dressingu do deski rozdzielczej od marki Pure Chemie. Muszę przyznać, że oba testy wypadły bardzo pozytywnie i na pewno oba te produkty zagoszczą u mnie na dłużej.

Pure Chemie – Tire Gum Dressing



Dressing do opon od Pure Chemie zaskakuje już od pierwszego użycia, pierwsze co zwróciło moją uwagę to kolor – intensywnie różowy. Zapach jest słodki, dość przyjemny.

Dressing ma płynną konsystencję, dzięki czemu bardzo łatwo i szybko się go aplikuje. Daje dość mocne przyciemnienie opony i satynowo-błyszczące wykończenie. Produkt nie jest tłusty, co jest ogromną zaletą, bo nie często się to zdarza.

Dobrze chroni oponę przed zabrudzeniami, na zdjęciu możecie zobaczyć opony po dwóch tygodniach od aplikacji. Opona dalej wygląda na czystą, wystarczyło potraktować ją pianą neutralną i spłukać pod ciśnieniem. Produkt charakteryzuje się bardzo dobrą hydofobowością, po opłukaniu kół wodą, na powierzchni została niewielka ilość bardzo kształtnych kropelek.

Po miesiącu czasu opona dalej prezentuje się dobrze i w trakcie mycia odpycha wodę.

20 dni po aplikacji

Miesiąc po aplikacji


Pure Chemie – PVR Dressing 



PVR Dressing to produkt do zabezpieczenia plastików we wnętrzu samochodu. Ma piękny liliowy kolor, delikatny zapach i płynną konsystencję. Również, jak w przypadku dressingu do opon nie jest tłusty.

Aplikuje się bez mazów i smug, nie wymaga docierania. Sprawdza się również na gładkich plastikach, na których wiele dressingów się maże, wtedy jednak wymaga on dotarcia mikrofibrą po aplikacji. 

Zaraz po aplikacji

ADBL Interior Wow (lewa strona) / PVR Dressing (prawa)

Dalej średni poziom przyciemnienia i lekką satynę. Według mnie to idealny „neutralny” efekt, który daje najlepszy kompromis pomiędzy stopniem przyciemnienia a połyskiem. Pasuje do większości plastików i spodoba się większości osób. Do tej pory za taki najbardziej uniwersalny dressing uważałam Interior Wow od ADBL, ale według mnie, dressing od Pure Chemie może być idealnym zamiennikiem dla osób, którym już znudził się ADBL (np. mnie, po przerobieniu 5l dressingu odczuwa się potrzebę jakiejś zmiany ;))

Po tygodniu od aplikacji
Powierzchnia plastików po aplikacji PVR Dressing nie przeciąga tak kurzu jak powierzchnia niezabezpieczona. Po dwóch tygodniach granica „piećdziestiątki” zatarła się, ale dalej można zobaczyć różnicę między fragmentami deski.



Jeśli szukacie nowych dressingów do zabezpieczenia opon i plastików, jak najbardziej mogę Wam polecić produkty od Pure Chemie. Ciekawa jest bardzo jak będą działać inne kosmetyki od nich, bo mam całą gamę do przetestowania :) Używaliście już może czegoś od tej marki?
Zaczynasz dopiero swoja przygodę z detailingiem? Na poczatek ilość tematów może Cię przytłaczać. Często w zalewie materiałów ciężko jest znaleźć faktycznie potrzebną w danej chwili wiedzę.

W tej chwili na blogu jest już całkiem sporo wpisów poradnikowych. Jednak przy kilkudziesięciu artykułach może być problem znaleźć konkretne informacje.

Dlatego postanowiłam trochę usystematyzować wiedzę i podać Ci wszystko na tacy w jednym wpisie. Jeszcze sporo tematów nie zostało poruszonych, dlatego na bieżąco będę uzupełniać listę o nowe materiały :)

Detailing zewnętrzny

Detailing wnętrza

Inne

Są jeszcze jakieś tematy, które chcielibyście, żebym poruszyła? Piszcie w komentarzach. 
Jednocześnie zachęcam Was do obserwowania Garage Lifestyle na Facebooku, dzięki temu będziecie na bieżąco z nowymi poradnikami i testami kosmetyków. Dodaje tam także testy, które nie pojawiają się na blogu, więc jeśli jesteście zainteresowani to zachęcam :)


Jakiś czas temu mogliście przeczytać na blogu relację ze szkolenia z Tevo – Tevo w MrCleaner DetailingExpert. Mówiłam w nim, że z całej oferty firmy najbardziej zainteresowały mnie powłoki, które chętnie bym przetestowała i po czasie pojawiła się taka opcja.

Nie jest to co prawda żadna z topowych powłok Tevo, bo S06 to przede wszystkim top coat, który jest przeznaczony do stosowania na bardziej wytrzymałe i dające lepszą ochronę S36 i S60. Jednak może być również stosowana ona samodzielnie i nawet w takim przypadku dostrzegam wiele zalet. Możemy ją stosować do zabezpieczenia każdej powierzchni na zewnątrz samochodu - lakieru, plastiku, metalu lub szkła.

Produkt nie jest trudny w stosowaniu, dlatego myślę, że spokojnie można go zastosować zamiast wosku, należy jednak pamiętać, że jest to mimo wszystko powłoka i wymaga ona specjalnego przygotowania powierzchni. O tym jak prawidłowo przygotować lakier do aplikacji powłoki pisałam już ostatnio, więc mogę Was odesłać do poprzedniego artykułu – Przygotowanie lakieru przed aplikacją powłoki.

Dlatego przejdźmy do konkretnej instrukcji, jak zaaplikować S06. Nakładamy ją dedykowanym do powłok aplikatorem, dokładnie w każdym miejscu, najlepiej krzyżowo. Czas wiązania powłoki to ok. 5 minut, więc po takim czasie możemy ją zetrzeć suchą mikrofibrą. Po zakończeniu procesu, zostawiamy samochód w garażu, a powłoka nie powinna mieć styczności z wodą przez najbliższe 24h. Przez kolejne trzy dni unikamy mycia samochodu.

Trochę przeciągnęłam czas docierania, jednak nie miałam żadnych problemów, aby dotrzeć produkt. Przy docieraniu zaskoczyła mnie niesamowita śliskość lakieru, którą możemy odczuć od razu. Produkt naprawdę mocno się tym wyróżnia, po aplikacji wielokrotnie sprawdzałam śliskość, bo nie mogłam się przestać zachwycać :)

Jeśli chodzi o efekty wizualne, powierzchnia lakieru się wyszkliła, ale nie powiedziałabym, że jest to jakiś efekt wow. Przypuszczam, że najlepszą robotę robi właśnie z połączeniu z topowymi powłokami. Jednak efekt zdecydowanie jest zauważalny.

Najbardziej wyczekiwałam, aby sprawdzić hydrofobowość. I okazało się, że również pod tym względem produkt nie zawodzi, zresztą zobaczcie sami na nagraniu.


Muszę przyznać, że Unigard S06 naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Myślę, że może to być dobra alternatywa dla wosków, pod warunkiem, że mamy doświadczenie w aplikacji i przygotowaniu lakieru pod powłokę. Jak na razie nie dostrzegam żadnych wad i jestem bardzo ciekawa trwałości tego produktu. Macie może jakieś doświadczenia z tym produktem? Albo innymi powłokami Tevo? :)

Słyszeliście już może o nowej marce na polskim rynku – Chemotion? Jeśli nie, to wcale mnie to nie dziwi, mnie samej czasem ciężko się połapać w zalewie nowości :) Mam od jakiegoś czasu okazję testować kilka ich produktów. Muszę przyznać, że totalnie zakocham się w ich płynie do szyb. Nie dość, że bardzo dobrze działa, to przede wszystkim ma obłędny jagodowy zapach. 


Dzisiaj jednak chciałam Wam przedstawić trzy z pięciu produktów do zabezpieczenia lakieru, jakie znajdziemy w ofercie marki. Będzie to Quick Detailer, Spray Wax i Synthetic Glaze. Z tych trzech produktów Spray Wax najmniej się wyróżnia i najmniej przypadł mi do gustu, a szkoda, bo uwielbiam spray waxy.

Jeśli chodzi o hydrofobowość – wszystkie produkty dają bardzo dobry efekt taflowania przy myciu, woda prawie w całości spływa z lakieru ułatwiając osuszanie. Swoją drogą, zauważyłam pewien trend na rynku – producenci coraz częściej zamiast kropelek przy myciu oferują nam właśnie taflowanie. Myślę też, że coraz więcej osób przekonuje się do tego, że taflowanie w codziennym użytkowaniu jest o wiele bardziej praktyczne, chociaż kropelki zapewniają najlepsze doznania wizualne. Ale przejdźmy już do konkretów :)


Quick Detailer



Ten produkt został moim zdecydowanym ulubieńcem, spełnia wszystkie moje kryteria idealnego quick detailera – świetny zapach, szybka aplikacja i nabłyszczenie lakieru. Świeży cytrusowy zapach nie jest ciężki ani chemiczny, jak się czasem zdarza.

Aplikuje się go naprawdę prosto, nie sprawia żadnych problemów przy docieraniu, nie smuży, dosyć szybko odparowuje. Zrobienie całego samochodu trwa naprawdę chwilę. Nadaje lakierowi szklistości oraz super gładkości. Jeśli chodzi o śliskość lakieru, zdecydowanie wygrywa z pozostałymi produktami.

Tak już już wcześniej wspomniałam, bardzo dobrze tafluje, zostawiając prawie suchą powierzchnie.


Spray Wax 



Spray Wax jest syntetycznym woskiem w spray'u. Przed użyciem należy go wstrząsnąć.
Jego zapach, świeży, brzoskwiniowy pozwala przy aplikacji przywołać wspomnienia słonecznych wakacji, tak jak deklaruje producent w swoim opisie. A aplikuje i dociera się bardzo prosto, choć minimalnie dłużej odparowuje niż QD. Zabezpiecza lakier na okres około miesiąca.

Nadaje lakierowi trochę mniejszą śliskość niż QD i efekt wizualny bardziej zbliżony jest do wetlooku niż szklistości. Również zapewnia efekt taflowania na bardzo dobrym poziomie. Może zapewnia trochę dłuższą trwałość niż quick detailer, ale QD wygrywa efektem wizualnym.

Jednak jego dodatkową zaletą jest, że podobnie jak QD, nie zawiera żadnych wypełniaczy oraz silikonów, dzięki temu możemy stosować je na inne woski oraz powłoki ceramiczne. A te produkty są wręcz stworzone do częstego używania, aby podbić efekt szklistości  i mieć frajdę z aplikacji.

Synthetic Glaze



Ostatni produkt - Synthetic Glaze, znacząco różni się od poprzednich, otrzymujemy go w formie pasty. Jest to produkt typu AIO (All in One), w jednym kroku pozwala nam oczyścić i zabezpieczyć lakier. Producent deklaruje trwałość na poziomie czterech miesięcy. Po prawie dwóch miesiącach, jego właściwości hydrofobowe mocno osłabły, ale dalej działa.

Nakładamy go aplikatorem na lakier i dosłownie po chwili ścieramy. Jeśli zostawimy produkt na trochę dłużej trzeba będzie się namęczyć przy docieraniu. Ze wszystkich trzech produktów oferuje najmniejszą śliskość lakieru. Myśle, że najlepsze efekty można by uzyskać nakładając dodatkowo na niego QD - zyskamy super śliskość, dodatkowe podbicie szklistości oraz dłuższą trwałość produktu.



Produkt zdecydowanie najlepiej sprawdzi się na zniszczonych lakierach, ponieważ potrafi całkiem sporo przykryć i mocno przyciemnić lakier. Idealne rozwiązanie jeśli chcesz odświeżyć zmęczony lakier na samochodzie, a nie chcesz go polerować. Na zadbanych lakierach, nie zobaczymy takiego spektakularnego efektu. Dlatego też przy pierwszym teście, który przeprowadziłam na swoim cabrio, produkt w ogóle nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Dopiero jak sprawdziłam go na bardziej zniszczonym lakierze, odkryłam jego potencjał.

Tutaj możecie zobaczyć krótki film z hydrofobowości tego produktu -  Chemotion - Synthetic Glaze.


Zetknęliście się już może z marką Chemotion? Używaliście któregoś z kosmetyków od nich? Podzielcie się wrażeniami :)