Czy warto przejechać pół Polski dla zawodów driftingowych?

By | 03:30 Leave a Comment
Tak już mamy, że jeśli zbliża się ciekawy event motoryzacyjny to mobilizujemy się, ogarniamy wszelakimi możliwymi sposobami pieniądze i wolne, i staramy się jechać. Potrafimy kilka dni przed podjąć decyzję, że jedziemy 350 kilometrów w jedną stronę, żeby obejrzeć zawody driftingowe. Noclegu nie mamy, bo zostały do wyboru jakieś marne noclegownie albo drogie hotele, ale zawsze przecież możemy spać w aucie. A pieniądze jak się bardzo chce, zawsze się jakoś znajdzie. I tym sposobem jeździmy sobie po Polsce po różnych wydarzeniach, tam gdzie dzieje się coś ciekawego. Może nie mamy jeszcze jakieś bardzo spektakularnej listy na koncie, ale sezon w pełni i na pewno odwiedzimy jeszcze nie jedno miejsce.

Widok na krótko po zachodzie słońca
Szczególnie upodobaliśmy sobie serię zawodów driftingowych Drift Masters. Odkąd w zeszłym roku pojechaliśmy do Torunia, gdzie odbyły się zawody na stadionie żużlowym, przepadliśmy. Ale też trzeba zaznaczyć, że Toruń wyznaczył bardzo wysoką poprzeczkę dla widowiska. Specjalnie wylany na tą okazję asfalt, widownia z trybunami, na których była znakomita widoczność całego przejazdu. Bije to na łeb na szyje zawody organizowane na torach tak jak na przykład w Poznaniu.

Myślałam, że ciężko będzie przebić widowisko w Toruniu z jego przejazdami nocnymi i doskonałą widocznością na zadaszonych trybunach. Ale udało się! Płock zorganizował takie show jakie na długo zostanie zapamiętane. Tym razem całość odbyła się na stadionie Wisły-Płock gdzie także specjalnie na tą okazję wylali asfalt. Szczególnie zapadł w pamięć dzień pierwszy, sobota, kiedy odbywała się runda nocna i całość skończyła się trochę po północy. (Cieszymy się przeogromnie, że przyjechaliśmy już w sobotę, bo mieliśmy być tylko na niedzielę). Czego tam nie było. Pokazy freestyle motocross przy udziale buchających w górę ogni. Chłopaki z Freestyle Family skakali z ramp oddalonych bodajże o dwadzieścia parę metrów od siebie wykonując przy tym przeróżne akrobacje. Było na co popatrzeć, wręcz zapierało dech w piersiach z zachwytu. Równie dobrą robotę zrobili goście z FRS Zamość, którzy potrafią na swoich motocyklach zrobić chyba prawie wszystko, tym razem na ziemi, ale wyglądało to również niezwykle widowiskowo. Pokazy zapewniły bardzo dużo emocji, a to dopiero początek imprezy. Potem już było tylko lepiej.

Samochody tak szybkie,
że aż nieuchwytne dla aparatu.
Wykorzystanie elementów pirotechnicznych na samym początku robiło ogromne wrażenie. Za każdym razem jak para zawodników przejeżdżała naprzeciwko jednej z dwóch trybun z ziemi buchały słupy ognia. To było coś, wyglądało to przemagicznie. Później już trochę przywykliśmy i większą uwagę zwracało się na przejazdy, ale brawo dla pomysłodawców.

Same przejazdy też były ucztą królewską dla wielbicieli driftu. Tak wielu perfekcyjnych przejazdów nie widziałam na żadnych zawodach. Paradoksem jest to że sam finał był stosunkowo słaby w porównaniu do przejazdów z TOP 16 czy TOP 8, ale wcześniejsze emocje zdecydowanie to rekompensowały.

Wisienką na torcie były ponowny nocny pokaz Freestyle Family który był absolutnie fenomenalny. Choćbyśmy mieli przejechać cała Polskę, dla takich zawodów zdecydowanie warto.

Jedyna rzecz która była średnio zorganizowana to niestety strefa gastronomiczna. Były tylko dwa stoiska z piwem, z czego jedno było z niewiadomych przyczyn nieczynne przez co tworzyły się horrendalne kolejki. Trzeba było stać przynajmniej 20 minut, żeby kupić piwo. Także wybór jedzenia był przerażająco skromny. Były tylko burgery i grill i jakieś przekąski typu popcorn czy wata cukrowa. Pod tym względem Poznań zdecydowanie wygrywa, gdzie były przeróżne foodtracki i można było wybierać wśród zapiekanek, makaronów, frytek, dań z grilla i innych.

Pokaz Freestyle Family za dnia
Żałujemy strasznie, że nie uda nam się pojechać do Warszawy w tym tygodniu, 18-19 czerwca są zawody. Także przewidziana jest runda nocna i jestem bardzo ciekawa co nam zaprezentują. Jeśli macie wolny weekend to zdecydowanie polecam się przejechać. A dla tych co nie są przekonani, nie mają pieniędzy albo wystarczająco dużo czasu wolnego jest inna opcja. Zawody będą transmitowane w telewizji nSport+. W sobotę od godziny 21, w niedzielę o 12. Będą na pewno także powtórki, dlatego warto zacząć obserwować profil Drift Masters na Facebooku, aby być na bieżąco. Możliwe też, że nagranie z całej rundy w Płocku pojawi się za jakiś czas na YouTubie, jeśli tak się stanie poinformuję Was o tym.

W dzień też było na co popatrzeć
Poniżej rozpiska wszystkich zawodów w tym sezonie. Bardzo chcielibyśmy pojechać do Łodzi i na pewno wracamy do Płocka na zakończenie sezonu. Do Gdańska i do Rygi na pewno nie uda nam się wybrać, bo we wrześniu będziemy na wakacjach.



Rozpiska na sezon 2016

Nowszy post Strona główna

0 komentarze: