Niezbędnik zlotowicza

By | 10:37 Leave a Comment
Sezon zlotowy w pełni. Chcemy, aby nasze dopieszczone auto wyglądało jak najlepiej. Nawet jeśli to zwykła seria to i tak lepiej będzie wyglądać czysta i błyszcząca niż zakurzona, ze śladami po zaschniętej wodzie czy kocimi śladami na masce. Dobrze jeśli jest czas, aby zadbać o swoje auto jak należy, ale na dokładne mycie, woskowanie, nakładanie dressingów trzeba poświęcić trochę czasu, a nie zawsze go mamy.

Zlot za godzinę – co wtedy?

10 minut na myjce bezdotykowej ze wszystkimi programami wystarczy? Zdecydowanie nie. Auto będzie czyste (powiedzmy, myjka bezdotykowa nigdy nie zastąpi mycia ręcznego), ale dla maniaków motoryzacyjnych to zdecydowanie za mało. Ale wystarczy 10-15 minut spędzonych dodatkowo na gonieniu wokół samochodu z mikrofibrą i efekt będzie zadowalający.

Czego potrzebujemy?

Ręcznik do wycierania auta z mikrofibry. W ofertach większości firm detailingowych można znaleźć taki ręcznik. Nie polecę Wam nic konkretnego, bo nie testowałam zbyt wielu, ale używam z Shiny Garage i sprawdza się jak najbardziej. Jest on dość duży i chłonny, spokojnie starczy na wytarcie całego auta.

Dobra mikrofibra. Do lakieru zawsze starajmy się kupować dobrej jakości mikrofibry. Lepiej wydać trochę więcej, a przyjemność pracy zdecydowanie większa, bo mniej czasu potrzebujemy na dokładne dotarcie quick detailera czy wosku, aby nie zostawić smug. A także minimalizujemy ryzyko szkód na lakierze.

Quick Detailer. To taki ekspresowy wosk w płynie, którym można odświeżyć wygląd samochodu. Niektóre dają naprawdę rewelacyjne efekty i trzymają się całkiem długo. Używałam przez pewien czas Morning Dew od Shiny Garage i bardzo mi spasował. A ostatnio jestem zachwycona efektami Spray and Gloss od Poorboy’s World – po jego użyciu Honda przejechała prawie tysiąc kilometrów i była zdecydowanie czystsza niż normalnie po takiej trasie.

Dressing do plastików zewnętrznych plus aplikator. Opcjonalnie. Można użyć quick detailera albo całkiem pominąć.

Dressing do opon. Obowiązkowo. Najlepiej taki w sprayu. Utrzymuje się krócej niż ten wcierany w opony, ale nakłada się go zdecydowanie szybciej. I nie ma się po nim tłustych palców jak w przypadku dressingu w żelu. Używałam z Sonaxa i nie narzekałam. Nie ma nic gorszego niż czarne felgi i szare opony! Oczywiście szare opony przy każdym kolorze felg wyglądają źle, ale to taki skrajny przykład.

Zaczynamy!

Myjemy dokładnie auto na myjce bezdotykowej. Wystarczą dwa programy – mycie mikroproszkiem i nabłyszczanie (spłukiwanie) wodą zdemineralizowaną, ale trzeba się przyłożyć i wykonać wszystko dokładnie. Jeśli jest opcja użycia piany aktywnej warto skorzystać, trzeba tylko pamiętać, aby nałożyć ją dokładnie na całe auto i pozostawić na kilka minut. Potem odjeżdżamy na parking obok, aby nie zajmować stanowiska na myjce i do dzieła.

Wycieramy auto ręcznikiem do sucha. Pryskamy quick detailerm element po elemencie, rozcieramy fibrą tak, żeby nie było smug. Niektóre quick detailery możemy używać już na mokrym aucie, więc zaoszczędzamy trochę czasu i pracy. Możemy tego użyć także do felg, ale wtedy zadbajmy o osobną fibrę. Czernimy opony sprayem. Opcjonalnie nakładamy na plastiki zewnętrzne dressing i gotowe. Można jechać na zlot.
Nasz rekord to niecałe 10 minut w dwie osoby, razem z myciem.

Ważne! Nie dociskamy ręcznika do karoserii. Wystarczy go lekko przesuwać po lakierze. Należy bardzo zwracać uwagę czy na samochodzie lub w ręczniku nie zaplątały się jakieś drobne luźne śmieci, aby nie przeciągnąć ich po lakierze (będą rysy!).

Zdecydowanie nie polecam tej metody samochodom wypolerowanym na lustro. Żadna myjka bezdotykowa nie umyje auta tak dokładnie jak mycie ręczne. A brud na lakierze, nawet ten mało widoczny, przeciągnięty po lakierze będzie powodował mikrorysy.


To gdzie widzimy się na zlocie?
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: