Hercules Tour 2k17

By | 10:44 Leave a Comment
W tym roku postanowiliśmy spędzić czas na Hercules Tour tak jak się należy, przyjechać na dłużej niż jeden dzień, rozłożyć się z grillem i chillować się w otoczeniu ładnych samochodów. Prawie się udało, bo mieliśmy przyjechać w sobotę po południu, ale ze względu na pracę udało nam się dotrzeć dopiero wieczorem.

Wieczorem zresztą impreza trwała w najlepsze, wzdłuż drogi rozstawiły się tłumy ludzi a kierowcy popisywali się swoimi umiejętnościami. Ogólnie, chaos i anarchia dla osoby z zewnątrz, samochodów tyle że nie da się przejechać, pijani ludzi wychodzący spomiędzy samochodów. Mieliśmy tam pojechać po zakwaterowaniu, ale byliśmy już zbyt zmęczeni.

Rano po zaopatrzeniu się w prowiant niezbędny na grilla oraz odpicowaniu auta na myjni bezdotykowej udaliśmy się na miejsce. Drogi w tamtych okolicach wzdłuż skał wapiennych są niezwykle malownicze, przejażdżka wzdłuż nich to sama przyjemność. Rozstawiliśmy się na głównym parkingu przy zajeździe Wernyhora, aby być w centrum wszystkiego.


Pierwsze co zwróciło moją uwagę to stoisko z kosmetykami samochodowymi :D Niestety nie byłam akurat na kupnie niczego, co mieli w ofercie. Pooglądaliśmy samochody na parkingu, na kilku można było zawiesić oko na dłużej.

 Szczególnie urzekł na lakier na Audi, na żywo w słońcu wygląda nieziemsko. 


A także przód w e30, szkoda tylko że touring.


A ta ręka na żywo wyglądała bardzo realistycznie.


Wybraliśmy się potem na krótki spacer w stronę Maczugi Herculesa. W Pieskowej Skale tego dnia był niekończący się korek. Po powrocie przyszedł czas na rozpalenie grilla i beztroskie nic nie robienie.



W między czasie wszyscy na drodze zaczęli konkretnie upalać opony i przez następne kilka godzin dym unosił się bezustannie. Ktoś postronny mógłby pomyśleć, że to pożar.



Po grillowaniu zebraliśmy manatki i po krótkiej przejażdżce tam i z powrotem tą piękną trasą udaliśmy się do domu. W drodze powrotnej chcieliśmy jeszcze zahaczyć o Moto Show Andrychów, ale już było zbyt późno. Niefortunnie też wybrałam drogę powrotną z Zatora na Andrychów przez Wieprz. Była tak wyboista, że w połowie myślałam, że się zatrzymam i dalej nie pojadę. Wybór trasy przejazdu, tak aby nie haratać cały czas podłużnicami o asfalt okazał się nie lada wyzwaniem. Ale przynajmniej już wiem, że więcej tamtędy nie pojadę ;) Swoją drogą przydała by się specjalna aplikacja dla samochodów na glebie pokazująca progi zwalniające i dziurawe drogi, nie sądzicie?
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: