Po raz trzeci odwiedziliśmy Stadion
im. Kazimierza Górskiego w Płocku, aby obejrzeć zawody Drift
Masters. To jeden z najlepszych torów do oglądania zawodów,
ponieważ dokładnie widać całą trasę przejazdu. Zabrakło już
tej ekscytacji, którą czuliśmy jak pierwszy raz tam
przyjechaliśmy, ale dobrze było wrócić w to znane miejsce.
Zwłaszcza, że przywitały nas pokazowe przejazdy Piotra Więcka.

(Z Płocka pisałam już dwie relacje
które możecie przeczytać tutaj - Płock 2016 i Płock 2017. Nie wiem dlaczego nie pojawiła
się nigdy relacja z Torunia, ale obiecuję, że nadrobię to w tym
roku!)
Liga Drift Masters bardzo się zmieniła
w tym roku, z Drift Masters Grand Prix zmieniła nazwę na Drift
Masters European Championship i jest już ligą europejską z
prawdziwego zdarzenia. Pojawiło się o wiele więcej obcokrajowców
na liście startowej, a poszczególne rundy rozsiane są po całej
Europie - Polska, Łotwa, Niemcy, Węgry i Irlandia, w tym dwie rundy
w Polsce na najbardziej widowiskowych torach. Niezmiernie się
cieszę, że ze wszystkich miejsc pozostawili właśnie Płock i
Toruń, bo na te rundy jeździmy co roku.

Zmieniły się także zasady oceniania,
wcześniej sędziowie przyzwalali punkt za przejazdy, a teraz, wzorem
Formuły Drift, głosują po prostu który zawodnik ma przejść
dalej. Wyeliminowane zostały w znacznym stopniu błędy zerowe
(odprostowanie, kontakt z bandą lub innym zawodnikiem). Oceniana
jest przede wszystkim linia przejazdu zawodnika, zarówno w roli
uciekającego, jak i goniącego. Jakoś nie mogę się przestawić na
ten sposób oceniania, przyzwyczaiłam się już do punktów za
przejazd.

Runda jak zwykle była na wysokim
poziomie już od samego TOP32. Tutaj też zaszła pewna zmiana, bo w
poprzednich latach zawody zaczynały się od TOP16. Dużo nowych
nazwisk, których znowu będę musiała się uczyć, aby zapamiętać
;) Jednak jedno już zdążyło mi zapaść w pamięć – Conor
Shanahan, zwycięzca pierwszej rundy, który w fenomenalnym stylu
pokonał mistrza Formuły Drift Jamesa Deana. I to w dzień swoich
piętnastych urodzin. Cały stadion śpiewał mu sto lat. Niesamowita
chwila, niesamowite emocje.
Tak jak już pisałam na Instagramie
(kto nie obserwuje, zachęcam :)), najbardziej emocjonujące były
dla mnie przejazdy Grzegorza Hypkiego z Dawidem Karkosikem. Hypki
jest w rewelacyjnej formie, dawno nie widziałam takich przejazdów w
jego wykonaniu, bardzo mu kibicowałam, niestety nie udało się
przejść dalej. A także przejazdy Pawła Trelii z Jamesem Deanem,
podczas których sędziowie dwukrotnie zagłosowali za powtórką,
jednak w regulaminie dopuszczalna jest tylko jedna powtórka, dlatego
dalej przeszedł Dean, ponieważ był wyżej w kwalifikacjach. Jednak
sędziowie mieli bardzo trudny wybór, pierwszy raz tak długo
czekaliśmy na werdykt, nie patrzyłam na zegarek, ale naprawdę
sporo to trwało.

Jeśli nie oglądaliście, zachęcam
Was, aby obejrzeć livestream, który znajdziecie na YouTubie na
kanale Drift Masters. Może zachęci Was to do pojechania na zawody w
Toruniu, które odbędą się w sierpniu. Jest wśród Was ktoś, kto
również śledzi ligę Drift Masters? :)
0 komentarze: